Poniekąd tak, bo wstawiam wolne opowiadanie, ale może też właśnie dlatego, że je wstawiam, jest niezbyt fajny ten nowy rok.
Telewizory pełne dźwięku i światła, domy, osiedla, rządy, wszyscy oni złączeniu w tym dniu tylko w jednym celu. Odliczaniu. Dawid sądzi, że te wszystkie cyfry to tylko niepotrzebne gówno i szopka, udająca, że wszystko jest w porządku. W zamyśleniu Przełączał kanały, wszędzie działo się to samo. Wymodelowani prezenterzy trzymali w ręku szampany. Otarł pot z twarzy czując pod maską karnawałową duszność która odbierała mu zmysły. Wiedział, że niepotrzebnie kupił tą imitacje głowy orła, ale skoro już ją ma, to powinien ją chociaż nosić. Mieszkał w zwykłym bloku, jednym z wielu, miał praktycznie wszystko czego pragnął. Dom, rodzinę, pracę. Było mu dobrze, cieszył się życiem póki był młody, miał już około 39 lat, lecz wciąż wyglądał jakby miał 25 lat. Wrócił myślami do telewizora, popatrując na jego familię siedzącą na sofie razem z nim. Skierował swój wzrok na programy które były teraz nadawane. Wiedział, że w wiadomościach i takich mediach są same kłamstwa, ale i tak oglądał. Prezenterzy telewizyjni, każdy praktycznie w taki sam sposób odliczał, jedynie plener i twarze były inne.
3....
kolejny kanał przełączony na inny...
2...
Nic się nie zmienia pomyślał Dawid Krotys...
1...
Nagle wszystko w jego mieszkaniu praktycznie eksplodowało. To nie żart z okazji sylwestra. Jego okna, teraz w ostrych i mniejszych wersjach samych siebie latało w powietrzu. Oczywiście, zauważył Krotys, tak wchodzą do mieszkań przestępców agencje antyterrorystyczne. Według przewidywań zaraz za odłamkami wlecieli komandosi. Tylko, jego jedynym problem było to, że nie był terrorystą. Właściwie to nie jedyny problem jaki ma w tej chwili. Dla ludzi w tych mundurach nie miało znaczenia kim on jest tylko to, że był na liście. Dawid w zaskoczeniu oglądał to wszystko co oni robią i jak przystawiają mu karabin do pleców po czym został rzucony na podłogę. Jego ręce zostały związane za pomocą tych plastikowych zaciskowych kajdanek jakie na wyposażeniu mają komandosi. Po chwili zobaczył jak cała jego rodzina zostaje razem z nim ustawiona w szeregu po środku salonu. Jego dwoje dzieci i jego żona, skuci tak samo jak on patrzący w przerażeniu na to co zgotował im los. Wtedy wszedł przez drzwi mieszkania, prawdopodobnie szef ich akcji.
Swobodnie paląc papierosa przechadzał się przed całą familią jakby był na spacerze. Nagle się zatrzymał i zbliżył swoją twarz do Anny, żony Dawida. - Mówce mi sierżant Majewski, w związku z nowo wprowadzonymi przepisami zostajecie uznani za winnych, a wyrok zostanie wydany tu i teraz.- Krotys mógł myśleć teraz tylko o jednej rzeczy. -W CZYM NASZA WINA, CO MY NIBY ZROBILIŚMY, KURWA?!- Wrzasnął głosem pełnym przerażenia. Wtedy oczy sierżanta spoczęły na nim. Szybkim krokiem Majewski podszedł do głowy rodziny.-Waszą winą jest to, że żyjecie.Ha!- I zaczął się jego nieopanowany śmiech krążący w uszach, podwajający poczucie paniki. Śmiał, się tak jak tylko potrafił, tak jak robi to ktoś szaleniec. Nagle przestał i ruchem głowy wezwał jednego członka składu.- Przywieźcie jak najszybciej te kopie, a tych tu...- zrobił drwiący uśmieszek w trakcie dramatycznej pauzy- A zresztą, wiecie co z nimi zrobić.- Wtedy zaczęło się piekło dla Dawida i pozostawiło skazę na jego duszy. Jeden z żołnierzy zbliżył się do jego córki. Wymierzył w jej głowę karabin szturmowy i pociągnął za spust. W krótkim przebłysku w wystrzału ujrzał krew i łzy swojej żony, a także swoje własne. Dalej, następną ofiarą był trzynastoletni syn Filip, bliźniak jego córki nazwanej tym samym imieniem co żona. Kolejny błysk i mózg Filipa zrosił białą tapetę którą razem kleili. Kiedy jego łzy zalewały mu oczy, zaczął tracić też zmysły jego serce ziało pustką, bo Ich już nie ma. Lecz niestety, to nie był koniec, doszli do jego żony. Mężczyzna z bronią złapał przerażone spojrzenie Dawida i podźwignął Annę na nogi, z rosnącym przerażeniem ujrzał, jak w jej usta zostaje brutalnie wepchnięty język i jak zostaje zaraz po tym z powrotem na podłogę rzucone i otrzymuje pełną serie brzuch. Teraz był w nim, już tylko ból i pragnienie ucieczki, gdziekolwiek się dało. Jednak ci nie chcieli go wypuścić, dla niego też mieli kule. Gdy komandos stanął tuż przed nim i wymierzył ogromną spluwę prosto ta, żeby mógł widzieć mroczne tunel z którego zaraz wyjedzie jego własna śmierć no koniu z ołowiu i stali. Wtedy rzeczy znowu przyspieszyły bieg, on nieruchomy z przerażenia, usłyszał jak na podłogę spada telewizor, lecz jak tylko usłyszał dźwięk który odwrócił uwagę wszystkich w salonie, wybiegł do przedpokoju. Z tamtego miejsca dopadł drzwi i poczuł wolność. Uciekając ze wszystkich sił kluczył uliczkami pomiędzy blokami, aż zobaczył wybite okno wejściu do piwnicy które akurat nie było zakratowane. Szybko wykorzystał przebłysk szczęścia i wskoczył nie zważając czy sobie coś złamie, czy nie. To już nie miało znaczenia, uciekł, teraz był wolny. Lecz pomimo spokoju jaki ogarnął go ze ścian bezpiecznego schronienia czuł się pusty, jakby jego serce się zatrzymało. Jakby człowiek którym był przestał istnieć, co zrozumiał dopiero później było prawdą w dwójnasób. Teraz jego jedynym zadaniem, było przeżyć, potem opłacze bliskich. Ruszył przed siebie chwiejnym krokiem i choć trzymał się ściany wciąż tracił równowagę. Dotarł do jednych z drzwi w piwnicy, praktycznie nie potrzebnie zamkniętych na kłódkę, ponieważ, tak jak w każdym innym bloku można je było wyjąć z zawiasów i otworzyć. Jego główny cel się spełnił ponieważ, rozpoznał jakie przedmioty leżą, w pomieszczeniu. Pomagał Michałowi, przyjacielowi, zbierać środki na przeżycie końca świata który miał niedawno nastąpić. Szybko znalazł to czego tu szukał, apteczkę pierwszej pomocy. Szybko odkaził rany i zatamował krwawienie z powodu ran jakich nabył od upadku i od pościgu. Dawid zastanowił się szybko i wziął coś jeszcze co kiedyś dał Michałowi, a on choć
uznał to za nie potrzebne dał to tutaj. Była to stara szabla, po dziadku. Euzebiusz, tenże dziadek, powiedział, 16 letniemu wnukowi, kiedy dawał mu tą broń, że choćby ją stracił lub komuś dał to ona i tak wróci w końcu do rodziny. Teraz zrozumiał sens tych słów, lecz szybko otrząsnął się ze zdumienia wywołanego przez wspomnienia. Zabrał pochwę pas i broń i wyszedł stawiając drzwi na miejsce.
Teraz nie miał czasu, on już w ogóle nie miał czasu
.Jego dusza był przeżarta tylko jednym cholernym pragnieniem.
zemsty.
Stworzyłem to opowiadanie praktycznie na kilka sekund zanim zacząłem czytać, mam nadzieje, że się podoba. Nie skopcie mi tylko tyłka, jeśli nie. Proszę was! >:3
Nie no wiem, że tacy nie jesteście, może trochę tylko nie ogarnięci czasami i mnie krytykujecie co sobie nawet cenie.
Do zobaczenia w nowym roku i życzę powodzenia w przetrwaniu kilku chwil grozy,
życzę ja,
Seatherten